Pokazywanie postów oznaczonych etykietą frywolitka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą frywolitka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 12 sierpnia 2014

Dzisiaj szybciutko...

...wpadam tylko na chwilkę żeby pokazać mój nowy wisior

Nie skończyłam też mojej serwetki w sensie,że nie dotrwałam do dziesiątego okrążenia, bo już znalazła nowego właściciela. W sumie jest dość spora bo ma jakieś 25cm . Nie jest idealna ale nauka czyni mistrza i zaczęłam już kolejną z tego samego wzoru



Chciałam też się pochwalić moim asparagusem, który mnie zaskoczył i sobie zakwitł . Jestem zdziwiona  ponieważ kupiłam go niedawno w markecie za parę groszy i miał być tylko chwilową dekoracją , a on się wziął rozrósł i nawet zakwitł.

Na dzisiaj tyle . Pozdrawiam was  gorąco w ten deszczowy wieczór i dziękuję za wasze odwiedziny.
                                                                                                                                    Lusia.           

czwartek, 31 lipca 2014

Moje wytworki

   Witajcie ponownie kochani, ostatnio obiecałam ,że ten post będzie już "robótkowy" i słowa dotrzymam. Zanim jednak pokażę swoje "wytworki" , to nawiążę do poprzedniego wpisu i powiem ,że  w związku z naszym projektem prowadzą również drugiego bloga na którym opisuję co się dzieje podczas zajęć. Fundacja Pokolenia organizuje konkurs dla grantobiorców "Opowiedz" , a my chcemy opowiadać poprzez bloga właśnie. Z prawej strony zamieszczam link do tej strony ,więc jak ktoś ma czas to zapraszam.(Nie zamieściłam coś znowu blogger szwankuje i nie mogę ale jak się odblokuje to
zaraz dodam)
  A teraz już o mojej pracy . Niedawno odwiedziła mnie teściowa (niby żadna rewelacja często nas odwiedza) właśnie tego dnia wybierała się na 45-lecie pożycia i nie miała prezentu planowała , że poszuka czegoś z wikliny ,no i zaczęła buszować po sklepowych regałach [są aż dwa:-) ] a tak jej się wszystko podobało ,że w końcu w rękach trzymała ze cztery pudełka :-) [oczywiście już nie wiklinowe]  . Wybrała sekretarzyk i tacę , a nazajutrz powiedziała mi ,że tacę zostawiła sobie bo nie poręczni było ją zapakować he..he..he.. . Cała moja teściowa ale na zakupach to chyba wszystkie tak mamy że najpierw kupujemy a potem myślimy he..he..he.. . Mój mąż w takich przypadkach zrzędzi , że kobiety to nie praktyczne są , a potem z zapałem kombinuje żeby jednak było praktycznie :-) .
  No to pokazuję nabytki teściowej











  A teraz coś z innej beczki czyli biżuteryjka, tak sobie siedziałam i szyłam zajęło to ładnych kilka godzin i wyszło mi coś takiego:

Użyłam niebieskiego kwarcu ,białego nefryty, szklanych koralików i oczywiście sznurków sutaszowych. Wisior zawiesiłam na "łańcuszku" ze sznurka satynowego wykonanym na szydełku ściegiem łańcuszkowym (to jedyne co potrafię na szydełku he..he..he..).

Jakiś czas temu pisałam że zaczynam frywolitkową serwetkę letnią z Renulkiem po wysupłaniu pierwszego rzędu praca poszła w odstawkę  a wczoraj do niej wróciłam na razie skończyłam trzeci rząd a cała serwetka ma ich dziesięć więc kiedy skończę nie wiem (i czy dotrwam do dziesiątki). Na dzień dzisiejszy wgląda tak

Jeszcze trochę krzywa ale jestem dobrej myśli kolejna będzie o wiele lepsza .


Znowu się rozpisałam ... dotrwał ktoś do końca?...
Dziękuję za wasze odwiedziny i życzę spokojnej nocki. Pa

poniedziałek, 3 marca 2014

Zmagania z frywolitką

Witam ponownie, jakiś czas temu zapałałam miłością do frywolitki. Zauroczona misternością wzorów postanowiłam nauczyć się tej sztuki, która wydawała mi się łatwiejsza niż szydełkowanie. Dziś z całą pokorą mówię to nie takie proste. Zakupione przybory poleżały trochę, aż nadszedł czas na przystąpienie do dzieła. Planowałam pracę na czółenku. Po kilku próbach poddałam się nieszło mi z przerzucaniem pętelek,no ale nie dałam za wygraną kupiłam igłę do frywolitki. Obejrzałam kilka filmików o frywolitce igłowej i zabrałam się do pracy. Pierwszy schemat  jaki wybrałam okazał się zbyt skomplikowany jak na początek
Robótka się przekręcała a pracowałam ciemną nitką więc ciągle mi się myliło. Znalazłam łatwiejszy wzór a oto efekty


Zdjęcia nie są najlepszej jakości, ale ze mnie też marny fotograf.                                                                   Jak trochę poćwiczę to zrobię coś większego. Dalej próbuję też pracować na czółenku i wierzę że w końcu mi się uda poskromić to cudactwo.        Moja siostra kiedy dowiedziała się że zabieram się za naukę od razu dała mi trudne zadanie: mam ''wysupłać'' bolerko dla jej córki[a mojej chrześniaczki] na komunię.Dobrze, że to dopiero za trzy lata to może się wyrobię... hi hi hi.. Ruszył też kurs na wspólne wyplatanie zajączka, dostałam zamówienie na gorset,  syn prosił o kwadratowy kosz na szachy no i jeszcze córka zażyczyła sobie koszyczek, ale się nakręcę. Pozdrawiam gorąco Lusia