Po tej całej marchwi jaką się poczęstował brzuszysko mu się rozpasło że hej...
Ale wybaczam mu to obżarstwo bo przyniósł ze sobą koszyczek kwiatów :-)
Na pożegnanie uśmiechnął się i już go nie było
Dziękuję wszystkim, za to że tu zaglądacie; za miłe komentarze i cenne porady. Pozdrawiam ciepło Lusia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz