Witam ponownie, jakiś czas temu zapałałam miłością do frywolitki. Zauroczona misternością wzorów postanowiłam nauczyć się tej sztuki, która wydawała mi się łatwiejsza niż szydełkowanie. Dziś z całą pokorą mówię
to nie takie proste. Zakupione przybory poleżały trochę, aż nadszedł czas na przystąpienie do dzieła. Planowałam pracę na czółenku. Po kilku próbach poddałam się nieszło mi z przerzucaniem pętelek,no ale nie dałam za wygraną kupiłam igłę do frywolitki. Obejrzałam kilka filmików o frywolitce igłowej i zabrałam się do pracy. Pierwszy schemat jaki wybrałam okazał się zbyt skomplikowany jak na początek
Robótka się przekręcała a pracowałam ciemną nitką więc ciągle mi się myliło. Znalazłam łatwiejszy wzór a oto efekty
Zdjęcia nie są najlepszej jakości, ale ze mnie też marny fotograf. Jak trochę poćwiczę to zrobię coś większego. Dalej próbuję też pracować na czółenku i wierzę że w końcu mi się uda poskromić to cudactwo. Moja siostra kiedy dowiedziała się że zabieram się za naukę od razu dała mi trudne zadanie: mam ''wysupłać'' bolerko dla jej córki[a mojej chrześniaczki] na komunię.Dobrze, że to dopiero za trzy lata to może się wyrobię... hi hi hi.. Ruszył też kurs na wspólne wyplatanie zajączka, dostałam zamówienie na gorset, syn prosił o kwadratowy kosz na szachy no i jeszcze córka zażyczyła sobie koszyczek, ale się nakręcę. Pozdrawiam gorąco Lusia